Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanin w aferze agenturalnej służb rosyjskich? Grzegorz D. w Argentynie miał zaatakować rosyjskiego opozycjonistę

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Bydgoszczanina udało się namierzyć, między innymi dzięki analizie fotografii dostępnych w internecie
Bydgoszczanina udało się namierzyć, między innymi dzięki analizie fotografii dostępnych w internecie The Insider
Jeszcze niedawno przedsiębiorca z Bydgoszczy występował jako współorganizator konwojów z pomocą dla Ukrainy. Został ujęty w kwietniu przez polskie służby specjalne po tym, jak dziennikarze "The Insider" ustalili, że to on miał stać za atakiem na Maksyma Mironowa i jego żonę.

O zatrzymaniu 38-letniego mieszkańca Bydgoszczy, Grzegorza D. najpierw poinformowali dziennikarze śledczy gazety "The Insider". Ustalili, że to właśnie bydgoszczanin miał w ubiegłym roku w Buenos Aires zaatakować rodzinę Maksyma Mironova, rosyjskiego ekonomistę i blogera. Zatrzymania miały dokonać polskie służby, po uzyskaniu wiadomości od dziennikarzy śledczych.

D. poleciał linią Air France do Argentyny 30 sierpnia 2023 roku. Dzień później zadzwonił do mieszkania Rosjanina i powiedział: "Profesor Maxim Mironow? Mam dla pana wiadomość. Trzymaj się z dala od Rosji i rosyjskiej polityki!". Mironow zszedł na dół, ale nieznany mężczyzna już zniknął. Następnego ranka żona Maksyma, Aleksandra Petraczkowa wracała do domu z ich 10-miesięcznym dzieckiem. Niezidentyfikowany mężczyzna zaatakował ją, uderzył w twarz i krzyknął: "Trzymaj się z dala od Rosji!". Po czym uciekł. Z Argentyny odleciał 5 września.

Białoruski "opiekun"

Dziennikarze "Insidera" sprawę powiązali z ujęciem 3 kwietnia dwóch innych Polaków ściganych przez służby litewskie w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania. Zatrzymano wtedy Maksymiliana K., pseudonim Kruszynka - byłego kickboksera, zawodnika MMA, a jednocześnie kibola Legii - oraz Igora C. Mężczyźni, jak wynika z ustaleń, mieli stać za napadem na Leonida Wołkowa, byłego prezesa Fundacji Antykorupcyjnej Aleksieja Nawalnego. Do napadu doszło w marcu, w Wilnie. Był brutalny - Wołkowa zaatakowano przy użyciu młotka. Trafił do szpitala z poważnymi ranami twarzy.

Dopatrzono się związku między tymi zdarzeniami, ponieważ ta sama osoba, obywatel Białorusi miał być "opiekunem" zarówno dwóch kiboli, jak i bydgoszczanina. Zatrzymaniem C. i K. zajęli się funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji.

- Potwierdzam, że doszło do zatrzymań w ramach procedury ENA. I tylko w tym zakresie prowadziliśmy czynności - mówi prok. Norbert Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. - Obecnie gospodarzem sprawy jest już sąd i to on podejmie dalsze decyzje.

Jeden wątek w warszawskiej prokuraturze

Pytamy o sprawę bydgoszczanina, ale prok. Woliński zapewnia, że akurat w tym przypadku warszawska prokuratura nie wykonywała żadnych czynności. Tak twierdzi również prok. Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Policja tylko nieoficjalnie potwierdza, że otrzymano informację dotyczącą mieszkańca tego miasta. Jednak właściwe zatrzymania Grzegorza D. dokonało CBŚP, ale już na zlecenie innej jednostki w kraju.

Kim jest Grzegorz D.? Okazuje się, że jeszcze w 2022 roku występował jako współorganizator konwojów z pomocą dla Ukrainy. To były przedsiębiorca. Miał firmę remontową, świadczył usługi alpinistyczne, ale i organizował imprezy o charakterze sportowym. Jak wynika z informacji ujawnionych po nagłośnieniu jego argentyńskiej eskapady przez profil SluzbyiObywatel.pl na platformie X, nie znał Igora C, ani Maksymiliana K.

Finansowa zachęta?

Jak zatem doszło do możliwego werbunku tego "przypadkowego" człowieka przez służby rosyjskie, bądź białoruskie? Nieoficjalnie wskazywany jest motyw finansowy. D. już w 2022 roku miał poważne kłopoty, a Sąd Rejonowy w Bydgoszczy ogłosił upadłość jego firmy. Mężczyzna trafił do Monitora Sądowego i Gospodarczego.

"Poza wyprzedażą majątku przez komornika, sąd kazał Grzegorzowi jeszcze przez 36 miesięcy, do 2025, płacić raty wierzycielom. Pewnie pokochał PL jeszcze bardziej", czytamy we wpisie na X. "Grzegorz D. był bankrutem. Może nie jadł ze śmietnika ale na fb widać, że miał na utrzymaniu dwójkę małych dzieci. To pozytywna wskazówka dla werbujących".

Obecnie w mediach społecznościowych nie ma już śladu po bydgoszczaninie. Dziennikarze "The Insider" ustalili jednak tożsamość jego, jako stojącego za napaścią w Buenos Aires właśnie po analizie fotografii dostępnych w sieci. To między innymi zdjęcia ze zleceń alpinistycznych wykonywanych w czasie, kiedy jeszcze jego firma prosperowała, a także z wyjazdu z dziećmi do bułgarskiego Złotego Brzegu.

W obu przypadkach - napadu na Mironowa i na Wołkowa - sprawcy przybyli na miejsce dzień przed "wykonaniem" zadań. To, w opinii analityków, wprost przemawia za wersją, że grunt był wcześniej przygotowywany przez rosyjski wywiad, a Polaków zwerbowano tylko do zakończenia zleconych działań.

"Modus operandi rosyjskich służb wywiadowczych staje się w ostatnich latach coraz bardziej powszechny", czytamy w "The Insider". "Godnym uwagi przykładem jest aresztowanie pod koniec 2023 r. sześciu Bułgarów wynajętych przez Jana Marsalka, szpiega przez 10 lat pracującego dla GRU. Mężczyźni zostali zwerbowani do inwigilacji, kradzieży urządzeń elektronicznych i potencjalnych porwań lub zabójstw przeciwników Putina w różnych krajach Europy".

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bydgoszczanin w aferze agenturalnej służb rosyjskich? Grzegorz D. w Argentynie miał zaatakować rosyjskiego opozycjonistę - Gazeta Pomorska