Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie wieże, czyli wariat u toruńskiego gubernatora, pajac w cyrku, a burmistrz w Berlinie

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Plac budowy toruńskiego teatru, a za nim jedna z dwóch baszt, o których rozbiórce nadburmistrz Kersten rozmawiał w 1903 roku w Berlinie.
Plac budowy toruńskiego teatru, a za nim jedna z dwóch baszt, o których rozbiórce nadburmistrz Kersten rozmawiał w 1903 roku w Berlinie. Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
W listopadzie 1903 roku ruch między Toruniem i Berlinem panował ożywiony. Do Berlina wyjechał nadburmistrz Kersten, aby paktować tam m.in. w sprawie przyłączenia Mokrego. Ze stolicy przybył natomiast pruski minister kolei. Zwiedził miejsce, w którym miał powstać Port Drzewny, ale nie pojechał na Mokre, aby zobaczyć, gdzie miała się rozpocząć budowa nowego dworca. Te tereny znał doskonale z wojska.

Zobacz: Drugi most drogowy w Toruniu ma już 10 lat

od 7 lat

Na straganie w dzień targowy, jakie słyszy się rozmowy? Oj, niedobrze - panowie - niedobrze! To znaczy częściowo niedobrze. W 1903 roku, z tradycyjnego toruńskiego jarmarku, który od wieków średnich zaczynał się w dzień Szymona Judy, zadowoleni mieli wracać sprzedawcy szczotkarze, sprzedawcy wafli oraz sztucznych kwiatów. Narzekali natomiast sprzedawcy tanich zabawek. Tak w każdym razie relacjonowała na początku listopada "Gazeta Toruńska".

Złoty biznes natomiast zrobili dwaj przedsiębiorcy z Mokrego, którzy w tym samym czasie sprowadzili z Tyrolu dwa wagony jabłek. Sprowadzone z drugiego końca Europy owoce sprzedali po 15-20 fenigów za funt, normalna cena wynosiła zaś 40 fenigów. Miejscowi sadownicy mogli sobie obetrzeć łzy kapustą. Ta 120 lat termu obrodziła niezwykle bogato. Tak bardzo, że działające wtedy na chełmińskich nizinach dwie fabryki kiszonej kapusty, nie były w stanie wszystkiego przerobić i w związku z tym jesienią do Torunia przywieziono 40 wozów kapusty. O tym, co się z nią stało, toruńska prasa już nie wspomniała. Można ją było załadować do wagonów i wysłać do Tyrolu, albo też posłać do Berlina, razem z nadburmistrzem, który również się tam udał.

Co zamierzał załatwić w Berlinie nadburmistrz Kersten?

"Pierwszy burmistrz pan dr Kersten udał się do Berlina, aby porozumieć się z odnośnemi władzami w sprawie połączenia Mokrego z Toruniem, dalej w sprawie przystani drzewa i usunięcia dwóch wież fortecznych przy teatrze i szkole wieczornej" - obwieściła "Gazeta Toruńska" w drugiej połowie listopada A. D. 1903.

Jedna z baszt jest doskonale widoczna na zdjęciu z początku budowy teatru. Wyrok na nie zapadł, został wykonany latem 1904 roku. Plany chłonięcia Mokrego udało się zrealizować wiosną roku 1906. Przystań dla drzewa to oczywiście Port Drzewny. Tu od pomysłu do realizacji minęło jeszcze więcej czasu, port otwarto w październiku A. D. 1909. Intensywne zabiegi w tej sprawie trwały od końca XIX wieku. O tym ile powiązanego w tratwy drewna przepływało przez Toruń, wiele razy pisaliśmy. O związanych z tym obrotach miejscowych kupców, również. Toruń był pierwszym miastem do jakiego trafiali flisacy po przekroczeniu granicy w Silnie, a zarazem ostatnim, przez które przepływało całe spławiane z Galicji i Kongresówki drewno. U ujścia Brdy szlak się rozwidlał, część drewna płynęła Kanałem Bydgoskim do Berlina, zaś reszta spływała do Gdańska. Toteż w sprawie budowy specjalnego portu, torunianie jeździli do Berlina, angażowali do tego również urzędników, którzy ze stolicy cesarstwa przyjechali. Niektórzy zresztą przy okazji odwiedzali dobrze sobie znane kąty.

Jakie związki z Toruniem miał minister kolei?

"Minister kolei pan Budde przybył wczoraj przed południem do Torunia i udał się parowcem do Silna - informowała "Gazeta Toruńska" na początku listopada 1903 roku. - Stamtąd zaś pojechał do Korzeńca celem zbadania miejsca, w którem założoną ma zostać przystań dla drzewa. Po południu o godz. 3 odjechał minister osobnym pociągiem do Bydgoszczy. Miejsca pod nowy dworzec na Mokrem nie oglądał wcale, bo zna je dobrze z czasów, gdy służył wojskowo w Toruniu".

O tym, że gmina Mokre kupiła działkę pod budowę obecnego Dworca Wschodniego, wspominaliśmy w poprzednim odcinku. Swoją drogą, w 1902 roku Mokre zbudowało własną gazownię i wodociągi. Zainwestowało również sporo w brukowanie ulic, kolejnym wielkim przedsięwzięciem miała być budowa nowego dworca. Wszystko to działo się tuż przed, albo w trakcie rozmów o przyłączeniu 12-tysięcznej gminy do niemal 30-tysięcznego miasta... Zgoda, obie miejscowości były otoczone pierścieniem fortyfikacji Twierdzy Toruń, połączone linią tramwajową, a w rejonie obecnych ul. PCK i Podgórnej granica między Mokrem i Chełmińskim Przedmieściem była skomplikowana i w zasadzie niewidoczna. Fragment dzisiejszej ul. PCK, od Grudziądzkiej do dzisiejszej ul. Kilińskiego, nazywał się Konduktstrasse i należał do Torunia. Dalej zaś ulica zmieniała nazwę na Wiessenburgstrasse i była częścią Mokrego. Jesienią 1903 roku miasto ogłosiło przetarg na wybrukowanie swojej części ulicy.

"Za wybrukowanie ulicy Konduktowej żądała firma Grosser 1350 marek, Soppart 1555, Brieske 1557, Smarra 1938 marek - donosiła "Gazeta Toruńska".

Co łączy kamienicę przy Bydgoskiej 50-52 z willą Grossera?

Wygląda na to, że przetarg wygrał Julius Grosser, właściciel m.in. firmy brukarskiej, a od 1902 roku również pięknej willi, którą zaprojektowali dla niego berlińscy architekci Gustaw Erdmann i Ernst Spindler. Ci sami, którzy zaprojektowali również kamienicę przy Bydgoskiej 52-52. Szkieletowa willa Grossera stała przy ul. Krasińskiego 15a. Skazany na zagładę zabytek uratował konserwator Piotr Tuliszewski przenosząc go pod Golub-Dobrzyń, zaś bruk na ul. PCK wyłonił się spod asfaltu podczas prac prowadzonych niedawno między ul. Grudziądzką i Młodzieżową.

Jaki problem mieli występujący w Toruniu cyrkowcy?

Kiedy w toruńskim magistracie ważyły się losy przetargu na brukowanie ul. Konduktowej, tuż obok, bo w sąsiedztwie parku Wiktorii, który znajdował się tam, gdzie dziś stoi gmach Instytutu Fizyki UMK, rozłożył się cyrk. Był to bardzo w tamtych czasach popularny cyrk Blumenfeldów, któremu jednak najwyraźniej, tym razem pobyt w Toruniu się nie udał.

"Od kilku dni daje tu występy cyrk rodzeństwa Blumenfeld - czytamy w tym samym numerze "Gazety Toruńskiej". - Produkcye jego są dość dobre, również szkoła jazdy konnej niezła. Jeżeli czegoś jest brak w cyrku to publiczności. Toteż na wczorajszem przedstawieniu jeden z klownów cyrkowych zawzięcie czegoś szukał na krzesłach i pod krzesłami przeznaczonemi dla publiczności. Na zapytanie swojego kolegi, czego tak zawzięcie szuka, odrzekł żałośnie: Publiczności! Tak, tak, publiczność toruńska dotąd bardzo jest obojętną na łamańce pajaców cyrkowych, a przecież i oni chcą żyć!"

Silno, które odwiedzał minister kolei, było nie tylko miejscowością graniczną, ale również bardzo popularnym ośrodkiem rozrywkowym. Znajdowała się tu restauracja, hotel, scena do tańców na świeżym powietrzu. Miłośnicy podmiejskich wypadów na ogół docierali tu statkiem, jednak do Silna można było dojechać również wozem i to nie tylko takim wynajmowanym z okazji organizowanych w Silnie imprez. W jednym z numerów "Gazety Toruńskiej" sprzed 120 lat trafiliśmy na ślad kursującej regularnie prywatnej furmanki. Wyjeżdżała ona z Silna o godz. 14. Czterdzieści minut później odjeżdżała z Grabowca, o 15.15 ze Złotorii, o 15.25 z Wygody. O godz. 16.10 zatrzymywała się na Jakubskiem, zaś o 16.25 w Toruniu. Gazeta wspomniała o tej furmance, ponieważ zmieniły się godziny jej odjazdów na trasie do Torunia. Rozkład jazdy z Torunia do Silna pozostał bez zmian, "Gazeta" więc godzin nie podała.

Dokąd prowadzono ustrojone konie?

Pod koniec listopada 1903 roku, tocząc się między Jakubskim Przedmieściem i centrum, pasażerowie furmanki mogli być świadkami dość nietypowego widowiska.

"Konie dwa młode ustrojone we wstęgi można było w czwartek zobaczyć na ulicach Torunia - czytamy. - Konie tak wystrojone prowadzono do rzeźni, a ubraniem chciano zaznaczyć, że biją tam również młode konie, nie tylko stare wyranżerowane szkapy".

Jak jest nazywane osiedle budowane w miejscu rzeźni?

We Wrocławiu, w miejscu jatek, stanął pomnik ku czci ubitych tam zwierząt. Miły gest, ale w Toruniu nie ma za bardzo warunków, aby go powtórzyć. Po rzeźni została tylko brama, reszta XIX-wiecznego kompleksu na naszych oczach zniknęła i teraz zarasta blokami. Złośliwi nazywają to osiedle "Rzeźnickim zakątkiem".

Prywatna furmanka z Silna zapewne zatrzymywała się na Rynku Nowomiejskim. Różni ludzie się tam kręcili, o czym jesienią 1903 roku przekonały się władze garnizonu.

"W środę wieczorem zakradł się do budynku, w którym mieści się pruski urząd gubernialny jakiś człowiek i zamknął się w jednym z pokoi - informowała "Gazeta Toruńska" w piątek 20 listopada 1903 roku. - Dopiero po dłuższych trudach udało się go wydostać oknem. Dwóch żołnierzy zaprowadziło go do więzienia. Człowiek ten zapewne cierpi umysłowo, a nie jest szpiegiem".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska