Historyczny numer

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/szczepanski_artur.jpg" >Jestem pewien, że po dwudziestu latach od wyborów 4 czerwca 1989 roku mamy powody do dumy. Nie chcę popadać w patos i pisać, że obaliliśmy wówczas komunizm i przewróciliśmy mur w Berlinie, bo to nie do końca prawda. Dopiero później okazało się, że uruchomiliśmy lawinę przemian, które zmieniły niesprawiedliwie urządzony po wojnie świat. Świat, w którym cieszyliśmy się jedynie tym, że w naszym baraku bloku wschodniego jest weselej niż u sąsiadów.

Miło jest powspominać, jak w jednej chwili staliśmy się mistrzami Europy, królami gazetowych czołówek i bohaterami wiadomości telewizyjnych. Niemożliwe stało się możliwe i historia zna takie przypadki, jednak rzadko z nami, Polakami i happy endem w roli głównej.

<!** reklama>Chciałbym, abyśmy o tym pamiętali, szczególnie w czasach, gdy zamiast dumnie podnieść głowy i przypomnieć, że wszystko zaczęło się w Polsce, dobrowolnie opuszczamy światową scenę, by za kulisami obrzucać się błotem i wyzywać od komuchów i agentów, zamiast urządzić fetę, jakiej Europa dawno nie widziała.

To przykra konstatacja, ale czasami, mam wrażenie, że wolimy obsadzać się sami w roli ofiar niż bohaterów. Porażki jednoczą nas w bólu, sukcesy doprowadzają do obłędnej kłótni i sporu.

Akurat dzisiaj mamy powody, by z podniesionym czołem powiedzieć sobie, że dwadzieścia lat temu wycięliśmy światu historyczny numer, bo jako pierwsi w naszej części kontynentu wybraliśmy wolność, bez względu na to, że na temat jej kształtu i smaku mamy podzielone opinie.