- Szlag mnie trafił - mówi skarbnik Bydgoszczy o rankingu „Wspólnoty”. Dlaczego tak się zdenerwował?

Co roku czasopismo „Wspólnota” porównuje w swych rankingach różne dziedziny działania polskich samorządów. W ostatnim, podsumowującym dochody miast w przeliczeniu na głowę mieszkańca, Bydgoszcz wypadła najgorzej spośród 18 miast wojewódzkich (patrz infografika obok).
[break]

Skarbnik się denerwuje...

- Szlag mnie trafił, kiedy czytałem ten ranking - denerwuje się Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta. - Jak inne, podobne zestawienia, potrafi on nieźle zamieszać w głowach. Tymczasem jako Bydgoszcz nie mamy powodów do niepokoju. Nasze dochody są porównywalne z innymi, podobnymi miastami. Wiele zależy od sposobu sporządzania takich zestawień. Podam przykład - wszystkie z porównywanych miast wliczają do budżetu czynsze z mieszkań komunalnych.

My robimy tak dopiero od tego roku. Gdyby wliczyć czynsze w budżet 2013, to dochód byłby o 200 złotych wyższy, a nasza pozycja - lepsza.

Piotr Tomaszewski dodaje: - Dla mnie ważne jest również, że w dochodach własnych miasta znajdują się wydatki mieszkańców z tytułu na przykład podatku od nieruchomości, biletów komunikacji publicznej czy opłat za odpady komunalne, a więc nie jesteśmy najbiedniejsi - tylko mamy umiarkowane - niższe od innych opłaty.

Podsumowując sytuację miasta, skarbnik mówi: - Jest coraz lepiej. Choćby dochody z podatku od osób fizycznych, które wzrosły w pierwszej połowie tego roku o dziewięć procent. To dwukrotnie więcej od lat poprzednich. Ostatni taki wzrost miasto notowało w 2007 roku. Zbieramy owoce polityki ostatnich lat: pozyskiwania nowych inwestorów, zwiększania zatrudnienia przez już działające firmy i w efekcie malejącego bezrobocia.

... opozycja też

O opinie na temat rankingu „Express” poprosił przedstawicieli ruchów i partii, które za kilka miesięcy zmierzą się z Rafałem Bruskim i Platformą Obywatelską w nadchodzących wyborach samorządowych.

- Ranking nie upoważnia nas do postawienia tezy, że Bydgoszcz jest miastem o najniższych kosztach utrzymania mieszkańców w Polsce - mówi Jan Szopiński z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Przecież gdyby tak było, od tygodnia w Polsce powinna trwać nasza kampania reklamowa pod hasłem: „Zapraszamy do Bydgoszczy. Zamieszkaj tutaj i otwórz firmę!”.

Marek Gralik, kandydat Prawa i Sprawiedliwości w nadchodzących wyborach prezydenckich, zapowiada, że szansy Bydgoszczy na polepszenie sytuacji szukałby m.in. u sąsiadów: - Musimy spowodować, by bydgoszczanie nie uciekali z miasta, ale i zadbać, by mieszkańcy podbydgoskich gmin chcieli tu płacić podatki. Pomysły, jak to zrobić, przedstawię w przyszłym tygodniu podczas inauguracji naszej kampanii samorządowej. Bez stabilizacji dochodów, zwiększania liczby miejsc pracy sytuacja się nie poprawi.

Podobnie uważa Konstanty Dombrowicz, który swoją kampanię przed wyborami prezydenckimi również rozpocznie za tydzień. - To smutne, ale zrozumiałe w kontekście tego, co dzieje się w ostatnich latach z miastem - mówi „Expressowi”.

- Odcięcie nas od autostrady, skandaliczne opóźnienia w realizacji trasy S5, wegetacja portu lotniczego - to tylko kilka przykładów spraw mających wpływ na rozwój miasta. Niepokoi mnie również brak ciekawych projektów, na które moglibyśmy pozyskać pieniądze europejskie podczas nowej perspektywy unijnej. Jako miasto nie idziemy do przodu - mówi Konstanty Dombrowicz.