Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza specjalność - miny

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Dariusz Bloch
Toruń ma kolebkę Mikołaja Kopernika i gotyk na dotyk. Po drugiej wojnie światowej doczekał się też uniwersytetu, który wprawdzie z krakowskim czy warszawskim mierzyć się nie może, lecz w niewiele ponad pół wieku zadomowił się w czołowej dziesiątce najlepszych polskich uczelni.

Bydgoszcz przeciwnie - wciąż ma kłopoty z tożsamością. Nie mam nic przeciwko Łuczniczce, ale to taki format kobiety, z którą dżentelmen, owszem, pójdzie do łóżka, lecz na mieście się nie pokaże. Jeszcze gorzej rzeczy się mają z Przechodzącym przez Rzekę. Ten nie nadaje się ani do łóżka, ani do miasta.

Najwyżej do cyrku. Na domiar złego mniej się też teraz kojarzy Bydgoszcz z techniką i przemysłem. O czym pomyślimy, słysząc banalna metaforę „Miasto rowerów”? Kiedyś, dzięki Rometowi, o Bydgoszczy. Dziś pewnie o Sajgonie. W internetowej wyszukiwarce pod tym hasłem wyświetlają się zaś Kraków i... Stalowa Wola. Z sentymentem i smutkiem oglądam ostatnio telewizyjne reklamy rowerów, motorowerów i motocykli, wskrzeszające zainteresowanie „polską marką Romet”. Wciąż polską, lecz już nie bydgoską. A Eltra? Ta już chyba na amen zaległa w ciemnym grobie.

Ze świeżo wypromowanych cudeniek z Bydgoszczy do głowy przychodzą mi jedynie tramwaje i pociągi Pesy. Właściwie przychodziły, bo ostatnio moje myśli zawładnęła nowa idee fix: Bydgoszcz jako miasto min. A nawet: Bydgoszcz jako stolica krainy min. Na samodzielną stolicę regionu coraz mniej mamy nadziei. W minach przebić się będzie łatwiej.

Pierwszy impuls przyszedł parę dni temu, zaraz wzmocniony przez lokalne media. Pewien rosyjski dysydent, wypowiadając się dla „Gazety Wyborczej”, użył przykładu Bydgoszczy jako miasta, na które mogą spaść rakiety wystrzelone z Kaliningradu. Nie przywołał Radomia, Świdnika, podpoznańskich Krzesin, gdzie stacjonują myśliwce F-16, ani też Redzikowa koło Słupska, gdzie ma powstać tarcza antyrakietowa. Tylko właśnie Bydgoszcz. W ślad za tym poszły informacje, że staliśmy się drugim po Warszawie centrum dowodzenia, logistyki i wojskowej techniki w kraju.

Trochę groźna, trochę to zaskakująca informacja. Chyba z naszymi siłami zbrojnymi nie jest najlepiej - pomyślałem - skoro jednym z głównych celów ataku n-pla miałoby być miasto z zakładami, które malują samoloty bojowe, szpitalem wojskowym, brygadą logistyczną i kilkoma kadrowymi jednostkami dowodzenia NATO.

Nie pomyślałem wtedy o Bydgoszczy jako o ważnym ośrodku przemysłu zbrojeniowego. Aż tu parę dni później dotarły kolejne rewelacje. Ze wschodu (Bydgoszczy) - o tym, że w zakładach Nitro-Chem trwają prace nad materiałem wybuchowym o obniżonej wrażliwości. Jest to taka sprytna substancja, która na polu bitwy wybucha jak wulkan, natomiast podczas transportu zachowuje się łagodnie jak wielkanocny baranek. Z zachodu (również Bydgoszczy) w tym samym czasie nadeszła wieść, że w Belmie wkrótce zaczną się testy nowej inteligentnej miny przeciwpancernej. W czym tkwi inteligencja miny? W tym, że można ją zdalnie, za pomocą sygnału cyfrowego, uzbrajać i programować. Ba, jednym klawiszem „enter” na klawiaturze można zdetonować całe pole minowe!

Z kolei w Wojskowych Zakładach Uzbrojenia w Grudziądzu powstaje mina... przeciwlotnicza. Wykrywa ona i zestrzeliwuje śmigłowce, przelatujące na wysokości do 150 metrów.

Powiem szczerze, że jeszcze parę lat temu przyjąłbym takie rewelacje wzruszeniem ramion. A poproszony o opinię, powiedziałbym to, co do dziś powtarza jeden z kandydatów na prezydenta: że wydatki na zbrojenie to marnotrawstwo pieniędzy.

Parę lat i parę groźnych ruchów Putina spowodowało jednak, że na armię i jej uzbrojenie zaczęliśmy patrzeć z troską, a nie lekceważeniem. Bydgoszcz jako ośrodek produkcji min czy amunicji nie przyciągnie turystów, bo nikt im, tak jak w Exploseum, nie pokaże sekretnych linii produkcyjnych broni nowej generacji. Nowe wydziały produkcyjne w Nitro-Chemie i Belmie nie zastąpią też niezbędnych nowych wydziałów na bydgoskich uniwersytetach. Ale na pewno nie są już tematem do drwin i przytyków o marnowaniu publicznego grosza.

Co zaś odpowiedzieć tym, którzy boją się, że w godzinę „W”, jako ważny ośrodek dowodzenia i produkcji militarnej, pierwsi wyparujemy? Cóż, jeśliby już miało dojść do parowania, to prawdopodobnie wyparujemy wszyscy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty