Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UMK strefą wolną od homofobii

Redakcja
Po felietonie red. Ryszarda Warty, który ukazał się w magazynowym wydaniu „Nowości” 30 kwietnia br., otrzymaliśmy odpowiedź. Oto jej treść.

Po felietonie red. Ryszarda Warty, który ukazał się w magazynowym wydaniu „Nowości” 30 kwietnia br., otrzymaliśmy odpowiedź. Oto jej treść.

Felieton „Pogonić homofoba” pana Ryszarda Warty, który ukazał się 30 kwietnia, daje do myślenia. Protest „Pracowni Różnorodności” - organizacji działającej na rzecz marginalizowanej, wyśmiewanej i poniżanej grupy społecznej, jaką stanowią lesbijki, geje, osoby biseksualne, transpłciowe i queer (osoby LGBTQ) - został przez pana R. Wartę uznany za „instrument cenzury” i „pozademokratyczną metodę” decydowania „kto może,
a kto nie może występować w murach UMK”.<!** reklama>

Informacje nt. samozwańczego socjologa i eksperta Paula Camerona pan R. Warta określa mianem „litanii zarzutów”, a następnie unieszkodliwia stwierdzeniem, że „w Internecie znajdzie się wszystko, zależy, kto i czego szuka”. Dla pana R. Warty nie ma znaczenia, czy opinię o P. Cameronie formułuje Amerykańskie Towarzystwo Socjologiczne i jego kanadyjski odpowiednik, czy Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Piotra Skargi - Internet nadaje tym opiniom jednakową moc. Zarazem pan R. Warta stwierdza, że sam nie potrafi ocenić naukowych kompetencji P. Camerona. Mamy zatem kuriozalną sytuację: autor felietonu przyznaje, że na danym zagadnieniu się nie zna, ale mimo to opinię o nim właściwego naukowego towarzystwa uznaje za równorzędną z wszelkimi innymi opiniami. Tymczasem stawka jest wysoka: albo uznamy, że P. Cameron to pseudonaukowiec i siewca nienawiści wobec osób homoseksualnych, zdemaskowany w USA ponad 25 lat temu, albo stwierdzimy, że jest on „uznanym naukowcem” i „szanowanym autorytetem”.

Pan R. Warta stwierdza, że na UMK nie dopuszczono do „prezentacji prywatnych przekonań i poglądów” P. Camerona, która jest zgodna z „uniwersyteckim etosem”. Do przeciwnego wniosku doszedł Uniwersytet Szczeciński, kiedy kilka dni temu odmówił zgody na występ P. Camerona; uznano, że prezentowanie poglądów P. Camerona bez jakiejkolwiek przeciwwagi czy drugiego głosu stanowi zaprzeczenie idei universitas. Także na UMK prelegent miał wystąpić solo, bez głosu sprzeciwu czy odmiennego zdania, a ponadto przy podziale publiczności na „lepszą” - dopuszczoną do pytań - oraz „gorszą” - której dostęp głosu i pytań jest ograniczany i utrudniany. Taki właśnie był przebieg dotychczasowych występów P. Camerona w Polsce, począwszy od pierwszego z nich w maju 2009 roku, w ostatniej chwili przeniesionego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego poza teren uczelni. Wiedzę w tym zakresie czerpiemy nie z Internetu, gdzie „znajdzie się wszystko, zależy, kto i czego szuka”, ale od osób, które w tych spotkaniach uczestniczyły. Także toruński występ P. Camerona w hotelu „Filmar” pokazał, jak wygląda jego podejście do dyskusji - „nieprawomyślnym” osobom z publiczności ograniczano możliwość zadawania pytań wybuchami śmiechu części publiczności popierającej P. Camerona, a nawiązujący do ekonomii i demografii temat okazał się jedynie pretekstem. Prelegent jest z wykształcenia psychologiem, a ekonomią i demografią nie zajmuje się inaczej niż w kontekście „zagrożenia” homoseksualnego dla dzietności, co ujawnił szereg razy w czasie spotkania w Toruniu. Nieodłączną częścią spotkania były też broszury: „Przemoc i homoseksualizm”, „Co jest przyczyną homoseksualizmu i czy można to zmienić”, „Medyczne konsekwencje praktyk homoseksualistów”, „Psychologia homoseksualizmu”, „Takimi się urodzili?” oraz „Molestowanie dzieci a homoseksualizm” - każda z nich oczerniająca osoby homoseksualne w oparciu o pseudonaukę uprawianą przez P. Camerona oraz całkowicie niezwiązana z ogłoszonym tematem prelekcji.

Wreszcie argument ostatni: „Pracownia Różnorodności” jest uwikłana w „głęboki spór ideologiczny” z P. Cameronem - zarzut jest tym cięższy, że pada w kontekście autonomii uczelni, wolności słowa i „reprezentowania interesów gejów i lesbijek”. Warto przy tym wskazać, że „Pracownia Różnorodności” jest równie ideologiczna, co organizacje działające na rzecz innych grup wykluczonych, np. osób niepełnosprawnych. Pan R. Warta używa też pojęć „cenzury” i „pozademokratycznych metod”. Kiedy rząd polski reaguje na określenie „polskie obozy zagłady” (często wynikające z niewiedzy, a nie ze złej woli), nikt nie mówi o cenzurze, nikt się nie obrusza, że to reakcja w obronie „polskich interesów” albo brak obiektywizmu czy „pozademokratyczne metody”. Bo wiadomo, że chodzi o wierność prawdzie - historycznej, naukowej. Tymczasem gdy organizacja LGBTQ protestuje przeciw prezentowaniu na uniwersytecie (który do wierności prawdzie jest zobowiązany ustawowo) absurdalnych, nikczemnych kłamstw i czarnej propagandy - po prawdzie naukowej nie ma śladu. Są tylko „interesy”, „spór ideologiczny”, „nieobiektywna opinia” oraz „cenzura”. Zabrakło tylko „układu” i „homoseksualnej propagandy”.

Podkreślmy to z całą mocą: Paul Cameron prowadzi swoją prywatną krucjatę przeciw osobom homoseksualnym, obwiniając je o całe zło tego świata. To, co głosi, jest całkowicie sprzeczne z ustaleniami nauki. Paul Cameron jest - używając określenia pana R. Warty -„chory z nienawiści” do osób homoseksualnych. Jego występ na UMK byłby sprzeczny z ustawowymi zadaniami uniwersytetu i z etosem nauki, byłby obrazą dla osób LCBTQ ale też zaprzeczeniem ludzkiej uczciwości i przyzwoitości.

Aleksandra Skonieczka
Przemek Szczepłocki
Stowarzyszenie na Rzecz Lesbijek, Gejów,
Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych
Oraz Osób Queer „Pracownia Różnorodności”


Strefa wolna od dyskusji

Na polemikę jej
autorom odpowiada
autor felietonu pt. „Pogonić homofoba”.


Aleksandra Skonieczka i Przemek Szczepłocki nie zgadzają się z moim felietonem, cieszy mnie więc, że nadesłali polemikę. Zawsze lepiej dyskutować, niż skazywać na milczenie, prawda? Jeśli jednak polemika ma mieć sens, musi być rzetelna. A co do tego mam niestety wątpliwości.

Uprzejmie proszę mi nie insynuować, że opinie „właściwego towarzystwa naukowego” uznaję za równorzędną z wszelkimi innymi opiniami. Niczego takiego nie napisałem, w moim tekście nie ma też nic o stowarzyszeniu im. Piotra Skargi. Napisałem i utrzymuję zdanie, że w Internecie można znaleźć poważne zarzuty wobec Paula Camerona, jak równie można tam znaleźć informacje według których np. Cameron jest autorem 90 artykułów naukowych, kilku książek, że współpracuje z poważnymi periodykami typu British Medical Journal czy Journal of the Canadian Medical Association. Nie potrafię ocenić kompetencji Camerona jako naukowca, ale wiem, że opinie na jego temat są podzielone. Bo są.

Argument o „polskich obozach zagłady” jest - delikatnie mówiąc - nietrafiony. Gdybym napisał, że „Przemek Szczepłocki jest złodziejem”, albo gdyby pan Przemysław gdzieś opublikował, że „Ryszard Warta jest oszustem” to obaj mielibyśmy święte prawo, by na takie oszczerstwo zareagować i w sądzie dochodzić swych praw. I tylko ktoś bez piątej klepki mógłby nas posądzić o cenzorskie zapędy, bo wolność wypowiedzi nie usprawiedliwia czynów zabronionych, takich jak potwarz. Na podobnej zasadzie nikt rozsądny nie nazywa protestów przeciwko „polskim obozom koncentracyjnym” cenzurą. Po pierwsze to także jest oszczerstwo, tylko że w wielkiej skali, a po drugiej takie opinie są odmianą „kłamstwa oświęcimskiego”, które w wielu cywilizowanych krajach, także w Polce, jest po prostu przestępstwem.

Nic mi nie wiadomo, żeby głoszenie choćby i kontrowersyjnych poglądów na temat demograficznych aspektów homoseksualizmu było zabronione i żeby obowiązywała jedna, powszechnie przyjęta przez świat naukowy interpretacja tego zagadnienia, której kwestionowanie powinno się ścigać.

Tezy Camerona mogą Państwu nie odpowiadać, rozumiem, że możecie je odbierać jako obraźliwe, ale jeśli demokracja nie ma być jedynie fasadą, to trzeba zaakceptować prawo głosu także dla tych, którzy głoszą skrajnie odmienne poglądy.
I o tym właśnie był mój felieton.

Jak Państwo wyobrażacie sobie np. uczciwą debatę o legalizacji związków homoseksualnych w sytuacji, gdy argumenty „za” będzie można głosić swobodnie, a przed optującymi za „nie” będzie zamykało się drzwi i nazywało to z dumą strefą to wolną od homofobii? Zbyt dobrze pamiętam PRL, by dać sobie wmówić, że zakazywanie wykładu, jest lepsze niż choćby najgorętsza i najtrudniejsza polemika z tym, który go głosi. Nawet gdyby ktoś miał się na sali śmiać.

Doprawdy, oczekiwałbym od Państwa większego szacunku dla reguł demokracji i chociaż odrobiny więcej tolerancji.

Ryszard Warta

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska