Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed sesją Rady Miasta zablokujemy Stary Rynek - ostrzegają taksówkarze

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Niezadowolone korporacje chcą egzekwowania starych przepisów od wszystkich taksówkarzy, jeżdżących w Bydgoszczy
Niezadowolone korporacje chcą egzekwowania starych przepisów od wszystkich taksówkarzy, jeżdżących w Bydgoszczy Alicja Piotrowska
Uchwała Rady Miasta, ustalająca sposób prezentowania cen za pierwszy kilometr i opłatę początkową w taksówkach, zostanie przegłosowana jeszcze w maju. Wojny między korporacjami jednak nie zakończy.

Niemal półtora roku trwają spory między korporacjami, dotyczące opłat za zajęcie miejsca w pojeździe (czyli „trzaśnięcie drzwiami”) oraz opłatę za pierwszy kilometr jazdy. Wszystko przez to, że niektórzy taksówkarze już w opłacie za zajęcie miejsca w pojeździe umieszczają koszt przejechania pierwszego kilometra, a inni - pokazują na drzwiach opłatę za wejście i pierwszy kilometr osobno. Dlaczego wzbudza to takie kontrowersje?
[break]

- Nie mam wątpliwości, że chodzi o przekonanie klienta do tego, by wsiadł do tańszej - chociaż tylko teoretycznie - taksówki. Tyle że ostatecznie on zapłaci tyle samo albo nawet więcej. Nie twierdzę, że to oszustwo, bo dzieje się to w ramach przepisów prawa, ale jest to rzecz na pewno wprowadzająca klientów w błąd - uważa Marek Jeleniewski, bydgoski radny, który koordynuje prace nad projektem uchwały.

Ma ona ustalić jednolity dla wszystkich korporacji sposób prezentowania cen za pierwszy kilometr i opłatę początkową w taksówkach.
Uchwała ma zakończyć wielomiesięczne wzajemne pretensje środowiska taksówkowego.

Chcą, by egzekwowano przepisy

Tyle że już teraz wiadomo, że to się raczej nie uda. A może rozpalić konflikt z jeszcze większą siłą. Większość środowiska bowiem nie chce zmian - uważa, że zapisy uchwały Rady Miasta Bydgoszczy z 2004 roku są wystarczające i sprawiedliwe. A te mówiły jasno - opłata początkowa to opłata za zajęcie miejsca w pojeździe i przejechanie pierwszego kilometra - a nie rozbijanie kosztów na opłatę za zajęcie miejsca i opłatę za pierwszy kilometr.
Więc jedyne, czego żądają niezadowolone korporacje, to stanowcze wyegzekwowanie przepisów od wszystkich taksówkarzy, jeżdżących w Bydgoszczy, a pola do negocjacji wielkiego już nie zostawiają.

Zablokują Stary Rynek

- Przesłaliśmy nasze stanowisko panu Markowi Jeleniewskiemu. Nie zaakceptujemy żadnego rozwiązania, które będzie sprzeczne z interesem 1100 taksówkarzy, których reprezentujemy - komentują w Zarządzie Zrzeszenia Transportu. - Chcemy uzdrowić bydgoski rynek taksówkowy, walczymy o to od półtora roku. Pragniemy, by każdy klient, wsiadając do taksówki, miał pewność, ile zapłaci, żeby nie bał się, że zostanie naciągnięty - mówią w Zrzeszeniu.

Taksówkarze już zapowiedzieli, że pojawią się przed sesją miejskiej rady i zablokują swoimi autami Stary Rynek. - Ten projekt uchwały jest chyba najlepiej konsultowanym projektem w tej kadencji. Najpierw przygotowaliśmy uchwałę, która jednak nie znalazła uznania w oczach radnych. Daliśmy więc sobie kolejnych kilka miesięcy, by zmienić zapisy projektu. Ponownie rozmawialiśmy z korporacjami, wsłuchiwaliśmy się w ich zdanie, ale jednocześnie dążyliśmy do takich rozwiązań, które zapewniłyby pasażerom bezpieczeństwo finansowe przy korzystaniu z usług taxi - mówi radny Jeleniewski.

Niespójne przepisy

Radni zderzyli się jednak z przepisami ustawy, które nie są tak szczegółowe, jak przepisy przygotowane przez samorząd. Nie precyzują bowiem, że opłata początkowa to opłata za zajęcie miejsca w taksówce i pierwszy przejechany odcinek trasy. - Nasze przepisy, pochodzące jeszcze z 2004 roku, są niespójne z zapisami ustawy. Nowa uchwała ma to zmienić. I choć większość korporacji chce utrzymania przepisów z 2004 roku, uważając że są dobre, to jednak może się to okazać niemożliwe. Przepisy bowiem nie zakazują dowolnego określania długości pierwszego odcinka jazdy - dla jednych może być to 100 metrów, dla innych 500 metrów, a jeszcze inni uznają, że to kilometr - twierdzi Marek Jeleniewski.

Maksymalnej stawki nie będzie

Wiadomo, że nie zostanie wprowadzony w życie pomysł maksymalnej stawki za kilometr obowiązującej w mieście. Zdaniem części taksówkarzy, taki limit dobrze funkcjonuje choćby we Włocławku.

- Była taka koncepcja, ale zbadaliśmy, jak po wprowadzeniu takich zapisów reagował rynek w innych miastach. Okazało się, że część taksówkarzy podniosła ceny do maksymalnego dopuszczonego przez samorząd poziomu na władze zrzucając niejako odpowiedzialność za podwyżki. Ta formuła się nie sprawdziła i miasta zaczęły się z niej wycofywać - uważa Marek Jeleniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!