Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosyjskie laboratoria są tak dobre, że znalazły w polskich owocach szkodnika, który u nas nie występuje

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Wojciech Klimkiewicz ma nadzieję, że akcja „Jedz polskie jabłka, zrób na złość Putinowi” sprawi, że Polacy będą jeść więcej krajowych owoców
Wojciech Klimkiewicz ma nadzieję, że akcja „Jedz polskie jabłka, zrób na złość Putinowi” sprawi, że Polacy będą jeść więcej krajowych owoców Tomasz Czachorowski
Lokalni sadownicy liczą jeszcze na powodzenia akcji „Jedz polskie jabłka, zrób na złość Putinowi”, ale spadku cen polskich owoców nic już nie zatrzyma.

Polskie jabłka, gruszki, morele, wiśnie, śliwki i brzoskwinie, a także kapusta, kalafiory, kalarepy i wiele innych nie wyjadą już za wschodnią granicę. Rosja nałożyła na nasze produkty embargo. Przyczyny? Nie dość, że polityczne, to kuriozalne.

Rosyjski nadzór sanitarny - Rossielchoznadzor - uznał, że w 90 procentach polskich jabłek przekroczono od 2 do 15 razy poziom pestycydów. W dodatku rosyjskie laboratoria zidentyfikowały na polskich owocach owocówkę południóweczkę.

- Tyle że ten szkodnik nie występuje w Polsce, a rosyjskie laboratoria nie posiadają akredytacji, to co kontrolują i w jaki sposób, pozostaje dla wszystkich tajemnicą - zauważa Wojciech Klimkiewicz, prowadzący gospodarstwo rolne i sadownicze we Wtelnie.

Polskie jabłka pod inną banderą

- Nie raz już mieliśmy do czynienia z nakładaniem na rolnictwo embargo. Ale powiedzmy sobie szczerze, tego typu blokady można obejść, a jabłka wjadą do Rosji jako jabłka niemieckie czy inne. Warunki są dwa - rosyjski konsument musi chcieć nadal jeść polskie jabłka, a embargo nie może zostać nałożone na wszystkie kraje unijne. Oczywiście, tego typu zabiegi kosztują i zysk ze sprzedaży dla producentów jest o wiele mniejszy - twierdzi sadownik.
Niestety, dla producentów, a na szczęście dla konsumentów, ceny owoców w tym roku są niezwykle niskie. I jeszcze spadną, gdy rynek zaleją owoce, które pierwotnie planowano wywieźć za wschodnią granicę.

- Ceny są niskie, czasem poniżej opłacalności produkcji. Mamy urodzaj, w dodatku część producentów przytrzymała owoce licząc, że ceny będą wyższe, ale się przeliczyli - zauważa Wojciech Klimkiewicz.

- Konsumentom pozostaje najeść się dobrych polskich owoców za niewielką cenę.

Rolnicy i sadownicy z nadzieją i zainteresowaniem spoglądają na inicjatywę „ Zrób na złość Putinowi, jedz polskie jabłka”.

Niech akcja trwa cały rok

- Zwiększony popyt na rynku wewnętrznym jest jakąś nadzieją dla nas. Przecież spożycie jabłek w Polsce jest bardzo niskie, gdy będziemy ich jeść więcej, wyjdzie to wszystkim na zdrowie - uważa Wojciech Klimkiewicz.

- Popieramy każdy pomysł na wzmocnienie patriotyzmu gospodarczego, choć akurat dokładanie do tej akcji prezydenta Putina nie jest zbyt szczęśliwe. My jako Związek Sadowników RP nie chcemy angażować się w akcje naznaczone politycznie - zaznacza prezes związku i poseł PSL Mirosław Maliszewski. - Oby ta akcja trwała cały rok, a nie była tylko chwilową zabawą w Internecie.

Prezes podkreśla, że tylko polscy producenci padli ofiarą rosyjskich restrykcji. - Będziemy próbować zwiększyć naszą sprzedaż na rynkach, na których byliśmy obecni w mniejszym zakresie. Postaramy się również, by kwestią embarga zajęła się Komisja Europejska, bo ten problem trzeba rozwiązać na tym szczeblu - nie ma wątpliwości Mirosław Maliszewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!