Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie każdy człowiek potrafi być psem

Redakcja
Ludzie dzielą się podobno na wilki, owce i psy pasterskie. A pies pasterski nie dywaguje, nie roztrząsa, nie przeżywa wahań i dylematów pięknoducha, tylko broni owieczek.

Do krwi ostatniej. I to nawet wtedy, gdy same owieczki są na tyle głupiutkie, że nie chcą widzieć, jak podchodzą je wilki. Tę mądrość z Teksasu usłyszał Chris Kyle jako dziecię. I to ona ustawiła i jego życie, i cały najnowszy film Clinta Eastwooda.

A „Snajper”, jak to zwykle z filmami Eastwooda bywa, narobił zamieszania. Bo to produkcja kompletnie anty-trendy - pokazująca w bardzo tradycyjny sposób bardzo tradycyjny patriotyzm. I może dlatego wzbudzająca ciekawsze dyskusje o wojnie, niż kolejne sztampowe antywojenne manifesty.

Ballada Eastwooda o życiu najskuteczniejszego amerykańskiego snajpera, który zastrzelił co najmniej 160 przeciwników w Iraku, podana jest bowiem tyle atrakcyjnie wizualnie, co bardzo prosto w kwestii ideolo. To świat psa pasterskiego. Główny bohater nie ma dylematów, bo dylematy zabijają dobrego żołnierza. Przejmuje się nie swoimi ofiarami, ale tymi amerykańskimi żołnierzami, których nie zdołał ocalić. Jasne, jest bardzo westernowy, ale przecież tęsknimy do takich westernowych facetów i westernowych rozwiązań... Wątpliwości, co do słuszności misji? Żadnych. Kyle ma na to prostą odpowiedź - wolelibyście, żeby oni przyszli do Nowego Jorku? Już raz się tu zjawili. Eastwood ułatwia sobie zresztą zadanie, odhumanizowując Irakijczyków - ma się wrażenie, że to sami dzicy okrutnicy. Ciekawie pokazuje za to tę prostą Amerykę tradycyjnych wartości, której kompletnie nie znamy, przyzwyczajeni do typowej antywojennej narracji Hollywoodu. Zamiast demonstracji przeciwników wojny, mamy więc żegnające zabitego Kyle’a setki anonimowych Amerykanów. Wszystko to doprawiono klasycznymi elementami takich filmów: dramatem rodziny, która chce bohatera w domu, a nie na froncie, czy też osobistym pojedynkiem ze snajperem wroga.

Cóż, pewnie jeszcze z rok temu odebralibyśmy ten film zupełnie inaczej. Jako dziwaczny hymn na cześć tego prościutkiego, jeśli nie prostackiego patriotyzmu, co to jest passe i nie przystoi prawdziwemu Eurpejczykowi. Ale teraz mamy wojnę w Donbasie. A tam najróżniejsze przykłady ludzkich zachowań, małości i wielkości. I codziennie w telewizorach wilki, owce i pasterskie psy.

Kyle’a zagrał Bradley Cooper, który dla tej roli przytył, zmienił się w poczciwca z Teksasu, i w ogóle nie przypomina pięknisia z "Kac Vegas" czy "American Hustle". Widać trzeba zbrzydnąć, żeby zagrać coś ważnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!